Zgromadzenie
Kliknij PLAY, zanim zaczniesz czytać
Pewnego dnia szaman plemienia zwołał zebranie. Zebrali się wokół niego, a on przemawiał bardzo uroczyście. „Moi przyjaciele”, powiedział, „istnieje świat, który potrzebuje naszej pomocy. Nazywa się Ziemia, a jego los wisi na włosku. Jego ludzie osiągnęli krytyczny punkt w swoich zbiorowych narodzinach i urodzą się martwo bez naszej pomocy. pomocy. Kto chciałby zgłosić się na ochotnika do misji w tym czasie i miejscu i służyć ludzkości?”
„Opowiedz nam więcej o jego misji” — poprosili.
„Cieszę się, że pytasz, bo to nie jest mała rzecz. Wprowadzę cię w głęboki, głęboki trans, tak kompletny, że zapomnisz kim jesteś. Będziesz żył ludzkim życiem i na początku całkowicie zapomnisz swoje pochodzenie. Zapomnisz nawet o naszym języku i własnym prawdziwym imieniu.
„Widzisz, nawet jeśli poczujesz się przez jakiś czas zupełnie sam, nie będziesz sam. Ześle ci pomoc, pomoc, której doświadczysz jako cudowności, doznań, które określisz jako transcendentne. Przez kilka chwil lub godzin lub dni, obudzisz się ponownie ku pięknu i radości, które mają nadejść.
Zobaczycie to na ziemi, bo chociaż planeta i jej ludzie są głęboko zranieni, wciąż jest tam piękno, rzutowane z przeszłości i przyszłości na teraźniejszość jako obietnica tego, co jest możliwe, i przypomnienie tego, co jest rzeczywiste.
„Otrzymacie również pomoc od siebie nawzajem.
„Znajdziesz ludzi ze swojego plemienia na całej ziemi i staniesz się ich świadomy dzięki technologiom komunikacji na duże odległości używanym na tej planecie. Ale prawdziwa zmiana, prawdziwe przyspieszenie nastąpi podczas spotkań twarzą w twarz w specjalne miejsca na ziemi. Kiedy wielu z was się zbierze, rozpoczniecie nowy etap waszej podróży, podróży, która, zapewniam was, zakończy się tam, gdzie się zaczęła. Wtedy misja, która była w was nieświadoma, zakwitnie w świadomości. intuicyjny bunt przeciwko światu przedstawianemu jako normalny stanie się jawnym dążeniem do stworzenia piękniejszego.
„W czasie samotności zawsze będziesz starał się upewnić, że nie jesteś szalony. Zrobisz to, opowiadając ludziom o wszystkim, co jest nie tak ze światem, i poczujesz się zdradzony, gdy oni tego nie zrobią. posłuchaj. Będziesz głodny opowieści o nieprawości, okrucieństwach i zniszczeniach ekologicznych, z których wszystkie potwierdzają słuszność twojej intuicji, że istnieje piękniejszy świat. Ale kiedy w pełni otrzymasz pomoc, wyślę ci, a przyspieszenie waszych zgromadzeń, nie będziecie już musieli tego robić. Ponieważ, będziecie wiedzieć. Wasza energia zwróci się następnie w kierunku aktywnego tworzenia tego piękniejszego świata”.
Kobieta z plemienia zapytała szamana: „Skąd wiesz, że to zadziała? Czy jesteś pewien, że twoje szamańskie moce są wystarczająco duże, by wysłać nas w taką podróż?”
Szaman odpowiedział: „Wiem, że to zadziała, ponieważ robiłem to już wiele razy. Wielu zostało już wysłanych na ziemię, aby żyć ludzkim życiem i położyć podwaliny pod misję, którą teraz podejmiesz. Jedyna różnica teraz polega na tym, że wielu z was zapuści się tam na raz. Nowością w czasach, w których będziecie żyć, jest to, że Zgromadzenia zaczynają się odbywać.
Członek plemienia zapytał: „Czy istnieje niebezpieczeństwo, że zgubimy się w tym świecie i nigdy nie obudzimy się z szamańskiego transu? Czy istnieje niebezpieczeństwo, że rozpacz, cynizm, ból rozłąki będą tak wielkie, że ugaszą iskra nadziei, iskra naszego prawdziwego ja i pochodzenia, i że na zawsze oddzielimy się od naszych ukochanych?"
Szaman odpowiedział: „To niemożliwe. Im głębiej się zgubisz, tym potężniejsza będzie pomoc, którą ci wyślę. Możesz doświadczyć tego w tym czasie jako zawalenia się twojego osobistego świata, utraty wszystkiego, co jest dla ciebie ważne. Później rozpoznasz w nim dar. Nigdy cię nie opuścimy”.
Inny człowiek zapytał: „Czy to możliwe, że nasza misja zakończy się niepowodzeniem i że ta planeta, ziemia, zginie?”
Szaman odpowiedział: „Odpowiem na twoje pytanie paradoksem. Niemożliwe, żeby twoja misja się nie powiodła. Jednak jej powodzenie zależy od twoich własnych działań. Los świata jest w twoich rękach. Klucz do tego paradoksu leży w ty, w poczuciu, które nosisz, że każde twoje działanie, nawet twoje osobiste, tajne wewnętrzne zmagania, ma kosmiczne znaczenie. Będziesz wtedy wiedział, tak jak teraz, że wszystko, co robisz, ma znaczenie. Bóg wszystko widzi.
Nie było więcej pytań. Ochotnicy zebrali się w kółko, a szaman podszedł do każdego z nich. Ostatnią rzeczą, której każdy był świadomy, był szaman dmuchający mu w twarz dymem. Weszli w głęboki trans i wyśnili się do świata, w którym dzisiaj się znajdujemy.
Kim są ci misjonarze z piękniejszego świata? Ty i ja z pewnością jesteśmy wśród nich. Skąd ta tęsknota za tym magicznym miejscem, którego nie ma nigdzie na ziemi, za tym pięknym czasem poza czasem? Pochodzi z naszej intuicyjnej wiedzy o naszym pochodzeniu i przeznaczeniu. Tęsknota, nieposkromiona, nigdy nie zadowoli się światem, który jest mniejszy. Wbrew wszelkiemu rozsądkowi patrzymy na okropności naszych czasów, narastające przez tysiąclecia i mówimy NIE, tak nie musi być! Znamy to, bo tam byliśmy. Nosimy w naszych duszach wiedzę, że piękniejszy świat jest możliwy. Rozum mówi, że to niemożliwe; rozsądek mówi, że nawet spowolnienie – a tym bardziej odwrócenie – degradacji planety jest zadaniem niemożliwym do wykonania: politycznie niewykonalnym, przeciwstawia się władzy pieniądza i jej oligarchii. To prawda, że te mocarstwa będą walczyć o utrzymanie znanego nam świata. Ich sprzymierzeńcy czają się nawet w nas samych: rozpacz, cynizm i rezygnacja z życia, które jest „wystarczająco dobre” dla mnie i dla mnie.
Ale my z plemienia wiemy lepiej. W najciemniejszej rozpaczy iskierka nadziei tkwi w nas nie do zgaszenia, gotowa do rozpalenia przy najmniejszym zwrocie dobrych wieści. Bez względu na to, jak przekonujący jest cynizm, żyje w nas jejune idealizm, zawsze gotowi uwierzyć, zawsze gotowi spojrzeć świeżym okiem na nowe możliwości, przetrwać pomimo nieskończonych rozczarowań. I bez względu na to, jakbyśmy czuli się zrezygnowani, nasze wywyższanie się nade mną i moimi jest połowiczne, ponieważ część naszej energii kieruje się gdzie indziej, na zewnątrz, w kierunku naszej prawdziwej misji.
Chciałbym przestrzec przed dzieleniem świata na dwa rodzaje ludzi, tych, którzy należą do plemienia i tych, którzy nim nie są. Jak często czułeś się jak obcy w świecie ludzi, którzy tego nie rozumieją i nie przejmują się tym?
Kiedy czujesz to poczucie wyobcowania, kiedy patrzysz na to morze twarzy pogrążonych tak nierozerwalnie w starym świecie i walczących o jego utrzymanie, pomyśl o czasach, kiedy ty także byłeś, na pozór, pełnym i chętnym uczestnikiem tamten świat też. Ta sama iskra rewolucji, którą wtedy niosłeś, ta sama tajemna odmowa, mieszka we wszystkich ludziach. Jak to się stało, że w końcu przestałeś z tym walczyć?
W miarę jak zbliżają się do nas liczne kryzysy finansowe, zdrowotne, energetyczne, ekologiczne i inne, świat zawali się dla kolejnych milionów. Musimy być gotowi na powitanie ich w plemieniu. Musimy być gotowi na powitanie ich w domu.
Czas samotności, samotnego kroczenia ścieżką, myślenia, że może świat ma rację, a ja się mylę, nie chcąc w pełni w nim uczestniczyć… ten czas minął. Przez lata chodziliśmy w kółko, rozmawiając o tym, jak złe jest wszystko: system polityczny, system edukacji, instytucje religijne, kompleks militarno-przemysłowy, przemysł bankowy, system medyczny – tak naprawdę każdy system, który studiujesz wystarczająco głęboko. Musieliśmy o tym porozmawiać, ponieważ musieliśmy się upewnić, że tak naprawdę nie jesteśmy szaleni.
Musieliśmy także porozmawiać o alternatywach, o tym, jak powinno być. „My” powinniśmy wyeliminować CFC. „Oni” powinni przestać wycinać lasy deszczowe. „Rząd” powinien ogłosić brak stref połowowych. Ta rozmowa również była konieczna, ponieważ potwierdziła naszą wizję świata, który może być: pokojową i żywiołową ludzkością żyjącą we współtwórczym partnerstwie z dziką ziemią ogrodową.
Czas jednak rozmów tylko po to, by upewnić się, że mamy rację, dobiega końca. Ludzie na całym świecie są tym zmęczeni, zmęczeni uczestniczeniem w kolejnym wykładzie, organizowaniem kolejnej grupy dyskusyjnej online. Chcemy więcej. Kilka tygodni temu, kiedy przygotowywałem się do wyjazdu wykładowego do Oregonu, organizatorzy powiedzieli mi: „Tym ludziom nie trzeba mówić, jakie są problemy. Nie trzeba im nawet mówić, jakie są rozwiązania. już to wiedzą, a wielu z nich już działa. Chcą przenieść swój aktywizm na wyższy poziom”.
Aby to zrobić, aby w pełni wkroczyć w swoją misję tutaj na ziemi, trzeba doświadczyć wewnętrznej przemiany, której nie można po prostu chcieć. Zwykle nie dzieje się to poprzez gromadzenie lub otrzymywanie informacji, ale poprzez różnego rodzaju doświadczenia, które sięgają głęboko w nasze nieświadome umysły.
Jednym ze sposobów, w jaki to się dzieje, jest „zgromadzenie plemienia”, które opisałem w tej historii. Myślę, że wielu ludzi, którzy uczestniczyli w ostatnich rekolekcjach Reality Sandwich w Utah, doświadczyło czegoś takiego. Takie spotkania odbywają się obecnie na całym świecie. Być może potem wracasz do „prawdziwego życia”, ale nie wydaje się ono już takie realne. Twoje postrzeganie i priorytety się zmieniają. Pojawiają się nowe możliwości. Zamiast utknąć w rutynie, życie wokół ciebie zmienia się w zawrotnym tempie. Nie do pomyślenia staje się zdrowym rozsądkiem, a niemożliwe staje się łatwe. Może nie nastąpić to od razu, ale kiedy nastąpi wewnętrzna zmiana, jest to nieuniknione.
Oto ja, mówca i pisarz, opowiadam o tym, jak skończył się czas zwykłych rozmów. Jednak nie wszystkie słowa są tylko mową. Duch może jeździć na pojeździe słów, duch, który jest większy niż ich znaczenie, ale nie jest od nich oddzielony. Czasami stwierdzam, że kiedy kłaniam się do służby, ten duch zamieszkuje przestrzeń, w której przemawiam i wpływa na wszystkich obecnych.
Świętość przenika nasze rozmowy i niewerbalne doświadczenia, które stają się częścią moich wydarzeń. W przypadku braku tej świętości czuję się jak mądrala, zabawiając ludzi i przekazując im informacje, które równie dobrze mogliby przeczytać w Internecie. W zeszły piątek wieczorem przemawiałem na panelu w Nowym Jorku jako jeden z trzech mądrali i myślę, że wielu słuchaczy wyszło rozczarowanych (choć może nie tak rozczarowanych jak ja sam). Szukamy czegoś więcej i to nas znajduje.
Rewolucyjna iskra naszej prawdziwej misji była już wcześniej rozpalana w płomieniach, tylko po to, by ponownie stać się żarem. Być może pamiętasz trip po kwasie w 1975 r., koncert Grateful Dead w 1982 r., Przebudzenie kundalini w 1999 r. — wydarzenie, o którym wiedziałeś, że było prawdziwe, uprzywilejowany wgląd w przyszłość, która może się rzeczywiście zamanifestować. Później, gdy jego rzeczywistość zatarła się w pamięci i pochłonęła cię bezwładna rutyna życia, być może odrzuciłeś to i wszystkie podobne doświadczenia jako wycieczkę z życia, zwykłą „podróż”. Ale coś w tobie wie, że to było prawdziwe, bardziej realne niż rutyna normalności. Obecnie częstotliwość takich doświadczeń przyspiesza, nawet gdy „normalność” się rozpada.
Autor: Karol Eseinstein
Wielkie dzięki dla Kaleila Amia za udostępnienie tego wzruszającego tekstu.
Poszukiwanie prawdy
W jednym z postów uczestnik napisał:
„Bóg jest moim Ojcem i kocha swojego Syna”
(jest to cytat zaczerpnięty z tzw. Księgi Cudów)
Chciałbym to skomentować, ponieważ takie stwierdzenie jest (moim zdaniem bardzo mylące ._
Powiem tylko, że dla mnie to nie jest prawdziwe stwierdzenie. Jest to wręcz niedopuszczalne. Odzwierciedla jednak stan świadomości autora (lub tego, kto to czyta, jeśli się z nim identyfikuje).
Niektórzy ludzie mają problem z obrazem Boga, więc nadają mu cechy ludzkie, cechy rodzinne itp. Bóg ani ciebie nie kocha, ani nie jest twoim ojcem, bo żadnej z tych cech nie można mu przypisać. To tak, jakby powiedzieć, że wiatr cię kocha albo że przestrzeń jest twoją matką. Wszystko to pochodzi ze świadomości, jaką była w czasie, gdy pisano te pisma święte. Ludzie bezmyślnie powtarzają pewne rzeczy, nie rozumiejąc ich ani nie czując. Nie wystarcza im to, że Bóg JEST. Umysł szuka czegoś więcej, czego mógłby się chwycić i to jest tragedia umysłu, bo jest niespokojny iw poszukiwaniu prawdy o Bogu gubi się na tej ścieżce.
Różni myśliciele i pseudomistrzowie również mówią o swojej miłości do Boga. To jest więcej bzdur. Nie rozumieją, że mogą kochać tylko coś, co jest „przedmiotem”. Bóg nie jest przedmiotem - nie był kiedyś.
Możesz mieć miłość do siebie, miłość do innych, miłość do dziecka, miłość do planety itp. Nie możesz kochać kogoś lub czegoś, co nie istnieje.
Bycie MIŁOŚCIĄ i „kochanie kogoś” to nie to samo. Jeśli kochasz kogoś, jesteś człowiekiem, jeśli jesteś MIŁOŚCIĄ, stajesz się Bogiem.
Samo wyrażenie „Bóg mnie kocha” lub „Kocham Boga” pokazuje, że postrzegasz GO jako obiekt oddzielony od ciebie. Jesteś tutaj w Bogu jest tam. Nie biedniejsi!
Nie ma potrzeby, aby Bóg cię kochał, nie ma potrzeby, aby był twoim ojcem lub matką. Niezależnie od tego, czy wierzysz, że On jest „tym czy tamtym”, czy też On nie wierzy, że i tak będzie tym, czym jest. Jeszcze raz podkreślę: „,…. CO TO JEST” (a nie KIM myślisz, że to jest).
Potrzeba bycia kochanym przez Boga pochodzi z umysłu. Odrzuć swój umysł, a potrzeba zniknie. Bóg nie kocha, nie nienawidzi, nie potępia ani nie karze. ON po prostu JEST. Jeśli potrzebujesz czegoś więcej, powiem ci, że żyjesz w iluzji. Wiedza + medytacja pozwala uwolnić się od tej iluzji. Pomaga usuwając to, co zaciemnia prawdę.
Dlatego nie jestem fanką tego typu książek, bo one wbijają nam do głowy gotową receptę, gotową koncepcję, a ludzkość bezmyślnie dostosowuje się do tej koncepcji, bo tak jest prościej i wygodniej. Nie musisz sam wymyślać, tracić czasu na zadawanie sobie pytań, medytację, odkrywanie i poznawanie siebie.
Gwarantuje jednak wszystkim, że taka ścieżka jest złudzeniem. Człowiek ma wybór, czy iść tą drogą, czy się obudzić. Samsara jest czymś, co może nam towarzyszyć przez wiele wcieleń. Jednak w każdym życiu możemy się od niej uwolnić.
Autor: A. Klisiewicz.
DYSKUSJA:
Jolanta Bohdanowicz - Oj tak myślę, ale nie umiem tego ubrać w słowa ❤❤❤ Muszę to jeszcze przemyśleć,
Marzena Ma Marzena Ma - Medytuję od jakiegoś czasu i jeszcze nie poczułam, że jesteśmy połączeni i że nie ma rozdzielenia.
Jolanta Bohdanowicz - Alisja Alicja taka regularna medytacja rano i wieczorem to podstawa, to jak mycie zębów - higiena umysłu. Nie oczekuj niczego, samo przyjdzie, zmiana w życiu na lepsze - bo to zmienia zdanie. Medytacja polega na kontrolowaniu chaosu w głowie, pozwalaniu myślom przebywać w głowie, ale nie zagłębianiu się w nie, pozwalając im odpłynąć jak chmury na niebie. Potem są luki między jedną myślą a drugą, które będą się zwiększać, ale nie spodziewasz się, że przyjdzie to samo.
Anna Czarnecka - dziwne, nigdy nie medytowałam (nadal nie umiem), ale zawsze to dostrzegałam - mama zawsze mówiła, że wierzę, ale trochę inaczej;) Ale czy to ważne?! Jeszcze nie wiem.
Jolanta Bohdanowicz - Anna Czarnecka Medytacja to połączenie z wyższą jaźnią, uspokojenie umysłu i odnalezienie wielu współistniejących rzeczywistości. Czy to jest wiara w Boga? Wszystko zależy od tego, czego szukasz, na pewno możesz znaleźć bezgraniczną miłość, to zależy od interpretacji. Medytacja zmienia się na lepsze, bo zmienia się podejście do wielu rzeczy, dobrze się oddycha (nikt tego nie uczy).
Anna Czarnecka - Jolanta, bardzo bym chciała się uspokoić - jeszcze dużo przede mną. W tej chwili niczego nie szukam, chcę poczuć - mam nadzieję, że to dobry wstęp
Jolanta Bohdanowicz - Anna Czarnecka nie czekaj na nic, samo przyjdzie, możesz zacząć medytować, możesz zacząć od YouTube a reszty dowiesz się tutaj
Jolanta Bohdanowicz - Jeśli nigdy nie medytowałeś, zacznij od medytacji prowadzonej ???? ❤
Anna Czarnecka - Próbowałam Jolanty Bohdanowicz wiele razy (co ciekawe), ale chyba muszę poczekać na uspokojenie się w życiu, bo jak na razie moje myśli gonią innych, a to nie sprzyja medytacji
<18>